Wreszcie wygrywamy u siebie. Nastąpiło to dopiero w 11 kolejce, ale jak wiadomo lepiej późno niż wcale. Świetny mecz rozegrałBienias, który zdobył wszystkie bramki w tym spotkaniu, a mógł jeszcze kilka dołożyć. W końcu zagraliśmy poprawnie w obronie i po raz pierwszy w sezonie, w meczu na własnym stadionie nie straciliśmy bramki.
Od początku spotkania wszystkim obecnym na oleskim stadionie doskwierała niska temperatura, która nie ułatwiała życia zawodnikom obydwóch drużyn. Olescy kibice rozgrzali się w 11 minucie. Wychodzącego sam na sam z bramkarzem Hobera sfaulował stoper gości, a sędzia dał mu tylko żółtą kartkę. Sprawiedliwości stało się za dość minutę później. Z 17 metrów z rzutu wolnego przymierzył Bienias. Piękny strzał i bramkarz gości pokonany. Warto zaznaczyć fakt, że była to pierwsza strzelona bramka OKS-u w pierwszej połowie w tym sezonie. Goście mogli szybko wyrównać, ale strzał głową Nikołajczyk anieznacznie minął bramkę. Chwilę po tym było już 2:0. Nieporozumienie stopera i bramkarza gości wykorzystał Bienias, który włożył nogę pomiędzy nich i podwyższył wynik.
Przez długi czas w drugiej połowie nie działo się nic. Dopiero w 65 minucie Bienias strzelił swoją trzecią(!) bramkę w tym meczu. Hober przyjęciem piłki chciał ograć obrońcę, ale ten go sfaulował. Rzut karny pewnie wykorzystany przez Bieniasa i prowadzimy już 3:0. Chwilę później Hober znalazł się sam na sam z bramkarzem, który poradził sobie z tym uderzeniem. Później kilkukrotnie próbował Bienias. Najpierw chciał przelobować bramkarza, ale nieznacznie chybił. Później świetnie uderzył z 15 metrów, ale znów goalkeeper rywali obronił jego strzał. Z dystansu próbował również Riemann, ale bezskutecznie. Jedynym zagrożeniem ze strony gości był strzały głową Nikołajczyka, ale albo były niecelne, albo Sładek sobie z nimi radził. Cieszyć może powrót na boisko Kowalczyka, który mógł się zapisać do protokołu sędziowskiego, ale strzał po jego indywidualnej akcji poszybował nieznacznie nad bramką. Spotkanie kończyliśmy w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartką ukarany został Kubacki.
Po tym spotkaniu jest kilka powodów do radości. Wygrywamy pierwszy mecz u siebie. Pierwszy raz w sezonie strzelamy trzy bramki w jednym spotkaniu, a także w końcu strzelamy bramkę w pierwszej połowie meczu. Po tym spotkaniu można się zastanowić, ile punktów więcej mielibyśmy po zwycięstwach z takimi rywalami? Prudnik, Paczków, Lewin Brzeski - 9 punktów. Gdybyśmy wygrali te spotkania, to nikt nie mówiłby o kryzysie czy braku stylu. Dopisujemy trzy punkty i z niecierpliwością czekamy na wyjazd do Dobrzenia Wielkiego.