Początek spotkania był dość niemrawy w wykonaniu obu zespołów. Pierwszy strzał w meczu oddał Śląsk, a piłka trafiła w T.Woźnego i wyszła na rzut rożny. Chwilę po tej akcji długim podaniem został uruchomiony Brzenska, który zdecydował się na lob z 40 metrów, ale piłka poszybowała nad bramką. Po tej akcji gra przeniosła się na połowę OKS-u, a Śląsk wywalczył rzut rożny. Dokładne dośrodkowanie Kumca i niepilnowany Damian Woźny zdobył bramkę głową. Tylko obrońcy wiedzą jak to jest możliwe, że najlepszy strzelec gospodarzy stał niepilnowany w polu karnym i umieścił piłkę w siatce. Po stracie bramki z wolnego uderzał Bienias, ale bramkarz gospodarzy poradził sobie z tym strzałem. W 21 minucie Śląsk mógł podwyższyć wynik, ale D. Woźny z woleja uderzył nieznacznie obok naszej bramki. Inicjatywę miał OKS, ale nic z tego nie wynikało, a Śląsk mądrze przesuwał i co chwilę stwarzał sobie groźną sytuację. Efektem tego była sytuacja sam na sam z Kościelnym, ale nasz bramkarz świetnie obronił. W 33 minucie już nas nie uratował. Piłka w dziwny sposób przeszła przez naszą obronę, która spodziewała się odgwizdania spalonego i Grabowiecki znalazł się przed Kościelnym, który obronił jego uderzenie, ale dobitka Czajkowskiego z 5 metrów była nie do obrony. Do końca I połowy spotkania nic godnego uwagi się nie wydarzyło.
Drugą połowę od mocnego uderzenia zaczął Śląsk, który po rzucie wolnym mógł podwyższyć prowadzenie, ale główkaŚwirskiego wylądowała na poprzeczce. To było ostatnie ostrzeżenie, bowiem w 53 minucie po indywidualnej akcji Kumca straciliśmy kolejną bramkę. Pomocnik gospodarzy ograł naszych obrońców i po ziemi dośrodkował na piąty metr, gdzie D. Woźny tylko dołożył nogę i było 3:0. Chwilę po tym Grabowiecki ponownie znalazł się przed Kościelnym, ale nasz bramkarz sobie z tym poradził. Później gra toczyła się w środku boiska. Impuls dał Bienias, którego strzał z wolnego sparował na rzut rożny bramkarz gospodarzy. Po tym rożnym uderzał Świerc, ale nad bramką. Zrobił to tak niefortunnie, że nabawił się kontuzji palca. Śląsk oprócz poprzeczki miał też słupek, który został obity przez Gnoińskiego. W 90 minucie koronkową akcję strzałem obok bramki zakończył Jasina. Szkoda, bo jak się później okazało mogła to być bardzo ważna bramka. Dwie minuty później na strzał z 18 metrów zdecydował się Bienias i była to dobra decyzja. Fantastyczne uderzenie chociaż trochę osłodziło oleskim kibicom(licznie zgromadzonym) kolejną porażkę.
Nie ma stylu. Nie ma pomysłu. Popełniamy kardynalne błędy w obronie. W ataku grał Bienias, który nie miał szans na walkę w powietrzu z rosłymi obrońcami Śląska. Dlaczego w powietrzu, a nie na murawie? Bo większość piłek było granych górą, beż jakiegokolwiek pomysłu. Dużo niedokładności, które jeszcze w poprzednim sezonie były nie do pomyślenia. Ciśnienie rośnie, ponieważ z taką grą możemy zlecieć z hukiem z tej ligi. No właśnie, możliwy spadek. Oczywiście, dopiero 10 kolejek za nami, ale czy ktoś przed rozpoczęciem tego sezonu przypuszczałby taką sytuację?