OKS Olesno - KS Krapkowice 3-0 (2-0)

OKS Olesno - KS Krapkowice 3-0 (2-0)
To było dziwne spotkanie, bo krapkowiczanie byli lepsi, a rywal ich wypunktował. Za sprawą Hobera zainkasowali ważne punkty. Bohater Olesna i autor trzech goli - Wojciech Hober. Spotkanie mogło, a nawet powinno zakończyć się triumfem krapkowiczan, ale jak bumerang wróciły jesienne zmory. Skuteczność nie jest choć trochę lepsza, choć sparingi były pod tym względem obiecujące, a zespół zasilił doświadczony snajper Juszczak. Goście marnowali sytuacje na potęgę i ciężko wszystkie wymienić. W całym meczu mieli ich co najmniej dziesięć, a każda lepsza. Po rzucie rożnym J. Pindral trafił w poprzeczkę, jego „wyczyn” skopiował Niespodziński, a słupek ostemplował Rychlewicz. Sam na sam z bramkarzem byli Dahms i Juszczak, a z najbliższej odległości piłki do siatki nie potrafili skierować Sobota, Juszczak i Matuszek. Rywal zrobił jedną dobrą akcję, a zdobył trzy gole, bo dwa rzuty karne mu podarowaliśmy w bezsensowny sposób – ocenił Łukasz Wicher trener KS-u. - Graliśmy dobrze, ale w naszej sytuacji styl nie ma już znaczenia. Mam nadzieję, że jednak się obroni i dopisze nam trochę szczęścia. Łatwość z jaką goście dochodzili do sytuacji była efektem błędów miejscowych w obronie. Strata Riemanna, Pawelca, Górki i Popczyka nie pozostała bez echa dla formacji defensywnej, a zespół często dopuszczał rywala pod własne pole karne i pozwalał na oddawanie strzałów. Tym razem bez konsekwencji, bo krapkowiczanie seryjnie pudłowali, choć okazje były coraz lepsze. Pierwsza wpadka przyjezdnych zabolała podwójnie. Misiak wymanewrował obrońcę i ten go faulował, a jedenastkę na gola zamienił Hober. To nie było ostatnie słowo kapitana OKS-u. W 38. min po tym jak idealnie zagrał mu Kowalczyk, wyprzedził obrońcę i technicznym strzałem zmusił do kapitulacji bramkarza. Po przerwie obraz gry był gorszy, trudne boisko i silny wiatr sprawiały już sporo kłopotów, więc nie było wymian piłki i szybkich akcji oraz celnych dograń. Wszystko mogła zmienić druga żółta kartka dla Kubackiego, ale kilka chwil później jego koledzy ostatecznie rozstrzygnęli pojedynek. Hober odważnie wbiegł w pole karne i został faulowany. Raz jeszcze ustawił piłkę na 11 metrze i raz jeszcze pokonał Cyganika. - Zdecydowaliśmy się na grę z kontry, oddaliśmy pole rywalowi i czekaliśmy na swoje okazje, które wykorzystaliśmy w stu procentach – ocenił Grzegorz Świtała, debiutant na trenerskiej ławce w Oleśnie.

źródło: Relacja NTO

OKS Olesno - KS Krapkowice 3-0 (2-0)

To było dziwne spotkanie, bo krapkowiczanie byli lepsi, a rywal ich wypunktował. Za sprawą Hobera zainkasowali ważne punkty. Bohater Olesna i autor trzech goli - Wojciech Hober. Spotkanie mogło, a nawet powinno zakończyć się triumfem krapkowiczan, ale jak bumerang wróciły jesienne zmory. Skuteczność nie jest choć trochę lepsza, choć sparingi były pod tym względem obiecujące, a zespół zasilił doświadczony snajper Juszczak. Goście marnowali sytuacje na potęgę i ciężko wszystkie wymienić. W całym meczu mieli ich co najmniej dziesięć, a każda lepsza. Po rzucie rożnym J. Pindral trafił w poprzeczkę, jego „wyczyn” skopiował Niespodziński, a słupek ostemplował Rychlewicz. Sam na sam z bramkarzem byli Dahms i Juszczak, a z najbliższej odległości piłki do siatki nie potrafili skierować Sobota, Juszczak i Matuszek. Rywal zrobił jedną dobrą akcję, a zdobył trzy gole, bo dwa rzuty karne mu podarowaliśmy w bezsensowny sposób – ocenił Łukasz Wicher trener KS-u. - Graliśmy dobrze, ale w naszej sytuacji styl nie ma już znaczenia. Mam nadzieję, że jednak się obroni i dopisze nam trochę szczęścia. Łatwość z jaką goście dochodzili do sytuacji była efektem błędów miejscowych w obronie. Strata Riemanna, Pawelca, Górki i Popczyka nie pozostała bez echa dla formacji defensywnej, a zespół często dopuszczał rywala pod własne pole karne i pozwalał na oddawanie strzałów. Tym razem bez konsekwencji, bo krapkowiczanie seryjnie pudłowali, choć okazje były coraz lepsze. Pierwsza wpadka przyjezdnych zabolała podwójnie. Misiak wymanewrował obrońcę i ten go faulował, a jedenastkę na gola zamienił Hober. To nie było ostatnie słowo kapitana OKS-u. W 38. min po tym jak idealnie zagrał mu Kowalczyk, wyprzedził obrońcę i technicznym strzałem zmusił do kapitulacji bramkarza. Po przerwie obraz gry był gorszy, trudne boisko i silny wiatr sprawiały już sporo kłopotów, więc nie było wymian piłki i szybkich akcji oraz celnych dograń. Wszystko mogła zmienić druga żółta kartka dla Kubackiego, ale kilka chwil później jego koledzy ostatecznie rozstrzygnęli pojedynek. Hober odważnie wbiegł w pole karne i został faulowany. Raz jeszcze ustawił piłkę na 11 metrze i raz jeszcze pokonał Cyganika. - Zdecydowaliśmy się na grę z kontry, oddaliśmy pole rywalowi i czekaliśmy na swoje okazje, które wykorzystaliśmy w stu procentach – ocenił Grzegorz Świtała, debiutant na trenerskiej ławce w Oleśnie.

KS Krapkowice: Cyganik - Trinczek (70min.Przybyła), Kalabay, J.Pindral, Szymański - Jakwert, Niespodzinski (75min.Steczek), Matuszek, Rychlewicz - Juszczak (75min.Dahms), Wośko (70min.Sobota)

Trener: Ł.Wicher

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości